niedziela, 29 maja 2011

Powrót do skrętów - eksperyment




Jestem niestety niepoprawnym palaczem od 22 roku życia (to przynajmniej jest poprawne) , a teraz nastały dla nas wszystkich kopciuchów ciężkie czasy. Podwójnie, bo i przez różne utrudnienia w postaci zakazów palenia w coraz to liczniejszych miejscach, i przez częste podwyżki cen papierosów. Przez te wszystkie lata paliłem i palę najzwyklejsze papierosy bez filtra, ponieważ tylko nimi mogę sobie "popalić" bez niesmaku, ale z satysfakcją. Teraz są tak drogie, że pomyślałem o skrętach z dobrego tytoniu, co wychodzi o wiele taniej. Przyszło mi to do głowy, bo przypomniałem sobie, jak lata temu w Lublinie, w czasie festiwalu performance'u dostałem od Jasona z Singapuru prezent w postaci paczki tytoniu i bibułek. A skręty nauczyłem się robić, gdy zostałem internowany w 1982 roku, a właściwie po ucieczce z internowania, gdy po nieszczęsnej wpadce osadzono mnie w tym samym więzieniu, ale już ze zwykłymi przestępcami. Jako internowani papierosów i alkoholu mieliśmy pod dostatkiem, natomiast w sąsiednim zwykłym, kryminalnym pawilonie pod względem tytoniowym piszczała bieda, a o alkoholu trzeba było zapomnieć.
Na ostatnim zdjęciu z lewej strony papieros z fabryki, obok mój wyrób. Jeszcze trochę wystaje z niego tytoń, bo to pierwszy mój skręt po 29 latach, nie licząc epizodu z prezentem od Singapurczyka.
Papierosy będę czasem kupował po to, żeby mieć je na wszelki wypadek, gdy nie będzie czasu ani miejsca na robienie skręta. Tak naprawdę jeszcze niczego nie przesądzam, to na razie eksperyment.

P.S. Ten post pisałem dzisiaj w poniedziałek, a nie w niedzielę, jak sugeruje durny blogger.

Brak komentarzy: