piątek, 28 maja 2010

Obiadek




W płaszowskim sklepie pojawił się jakimś cudem schab bez kości (wiecznie jest tylko z kością, czego nie znoszę), więc kupiłem wczoraj kawałek na 3 kotlety. Przyrządzałem już schaboszczaki saute i panierowane, ale zawsze były twardawe. Włączyłem więc rano komputer i w polską przeglądarkę google'a wpisałem: - "żeby kotlet schabowy był miękki". Ukazało się mnóstwo porad, często sprzecznych z sobą. Na zdrowy rozum wybrałem jedną, polecającą m.in. smażyć kotlety powoli, na małym ogniu i pod przykryciem. Niestety porada, żeby do jajka przy panierowaniu dodać wody, nie zdała egzaminu; panierka miała skłonności do odklejania się. Jednak co do smażenia, wszystko wyszło dobrze. Kotlet był miękki i kruchy, naprawdę pyszny. Jako dodatek zastosowałem paprykę konserwową. Jest fajna, ale niezbyt pasuje do kotleta.

P.S. Kamerka w wyniku kontrastu z jasnym talerzem i ziemniaczkami trochę zafałszowała obraz kotleta. W rzeczywistości nie był on tak ciemny, prawie czarny. Miał smakowity rumiany kolor.

Brak komentarzy: