piątek, 28 maja 2010

Czachan (chahan) po polsku, czyli bez ryżu





W Japonii jest już godz. 5 rano, ale tutaj to dopiero kolacyjna pora (g. 22). Zajrzałem do lodówki, a tam resztka pomidorowego sosu. W rondelku trochę gotowanych zimnych młodych ziemniaczków z dzisiejszego obiadu. W drugim rondelku 2 ugotowane jajka z wczorajszego obiadu. Pokroiłem więc cebulę i wrzuciłem ją na patelnię z tłuszczem. W czasie jej przyrumieniania kroiłem ziemniaczki i jajka na drobną kostkę. Wszystko smażąc wymieszałem z dodatkiem sosu pomidorowego, pieprzu i soli. Powstało coś w rodzaju czachanu (chahan). Położyłem na próbę po porcji na każdą połówkę bułki z margaryną i z wierzchu przybrałem majonezem kieleckim. PYCHOTA!!!

Brak komentarzy: