środa, 19 maja 2010

Dokończenie historii Wojtka, niedźwiedzia - żołnierza

Jak wspomniałem ostatnio, byli ludzie którzy wybrali "wolność' dla Wojtka w ciasnej i ciemnej klatce edynburskiego zoo. O sprawie pisały gazety brytyjskie i polonijne, informowało BBC. Podkreślano polityczny podtekst idei sprowadzenia maskotki armii Andersa do Polski. Tymczasem Wojtek starzał się już i miał nieodwracalne zmiany chorobowe. W prasie polskiej wobec niepowodzenia akcji, czuły do tej pory ton publikacji na ten temat zmieniono na chłodny i rzeczowy. Zaczęto nawet krytykować zbytnią gloryfikację niedźwiedzia i głosić potrzebę sprowadzenia go "z piedestału niemal bohatera narodowego do roli maskotki jednego z oddziałów". I w końcu w Polsce o Wojtku zrobiło się cicho.
Chorował kilka lat, miał zmiany artretyczne w stawach i chory przełyk. Obawiano się, że spadnie ze skały, toteż ostatnie lata spędził w ciasnej klatce. 2 grudnia 1963 r. BBC poinformowało o śmierci Wojtka. W owych czasach nie usypiano zwierząt; został zastrzelony, bo za bardzo cierpiał. Miał 21 - 22 lata, niedźwiedzie brunatne żyją średnio 35 - 40 lat. Wojtek przeszedł z armią Andersa cały szlak bojowy z Iranu, przez Palestynę, Irak, Egipt, Monte Cassino, Bolonię, Anconę, po Szkocję.
Mieszkający w Krakowie Anglik Richard Lucas chce wybudować pomnik Wojtka w naszym mieście. Założył fundację i grupę fanów na Facebooku, zainteresował tą sprawą szkoły i zamierza namówić Pocztę Polską na wydanie znaczków z Wojtkiem. Uważa, że skoro pomnik ma stanąć w Szkocji, to powinien też być tutaj. Rok temu zapytał listownie Normana Davisa, czy zechciałby zaangażować się w projekt. Odpowiedź brzmiała - "Z przyjemnością". Podobno historią niedźwiedzia zainteresował się Hollywood. O Wojtka w Instytucie Polskim w Londynie dopytywali się reporterzy telewizji japońskiej.

Brak komentarzy: