poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Prezent II







Drugim darem są wielkie strąki żółtej i pękatej papryki, które przyniósł sąsiad. Też jej trochę odpadło, ale nie z powodu robali, które nie gustują w takich smakach. po prostu za długo leżała najpierw gdzieś w hurtowni, a potem w mojej lodówce. Dopiero co wczoraj zjadłem ostatnią paprykę faszerowaną kiełbaską, serem, pomidorami, pieczarkami i cebulą, więc nie miałem już ochoty na taką samą potrawę. Daru od sąsiada też nie chciałem zmarnować, toteż wymyśliłem nadzienie gołąbkowe. Przygotowałem taki farsz, jak do gołąbków: ugotowałem w specjalnym japońskim piecyku-garnku cztery miarki ryżu, przyrumieniłem na patelni cebulę na margarynie, do której nałożyłem pół kilo mielonego mięsa wołowo-wieprzowego. Przyprawiłem pieprzem i solą, podsmażyłem kilkanaście minut. Napchałem farsz do wydrążonej papryki, wsadziłem do prodiża, podlałem odrobiną oliwy i wody i włączyłem grzejnik. Teraz czekam na efekty i doznania smakowe.

Brak komentarzy: