niedziela, 30 sierpnia 2009

Koniuszek amerykańskiego nosa

Od czasu nastania prezydenta Obamy Baracka stało się jasne, że budowa tarczy antyrakietowej na terenie Czech I Polski nie jest taka pewna. Przekonaliśmy się też, że polska nie jest dla obecnej administracji Białego Domu tak ważnym sojusznikiem i partnerem, jak dla Busha. Wyszło szydło z worka, gdy nasz rząd zapraszał głowy różnych państw na uroczystości 7o rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte. Przyjadą prezydenci kilku krajów, w tym kanclerz Niemiec Angela Merkel, ministrowie spraw zagranicznych, ale Waszyngton miał przysłać mało znaczących polityków. Dopiero po jakichś zakulisowych interwencjach naszego MSZ, zdecydowali się na wydelegowanie "grubszej ryby". Bo dla Amerykanów tamta wojna zaczęła się dopiero po ataku na Pearl Harbor. Nie myślą wcale o tym, że gdyby nie napad Niemców na Polskę 1 września 1939 r., to nie byłoby nalotu na Pearl Harbor. Jak zwykle widzą tylko koniuszek własnego nosa, co zresztą często im się później odbija czkawką. Kiedy się wyleczą z arogancji i ignorancji?

Brak komentarzy: