sobota, 22 sierpnia 2009

Nie same kretyństwa w tym kraju

Co roku pomimo ostrzeżeń, instrukcji i pokazów porównawczych w TV, umiera kilkadziesiąt osób po zjedzeniu muchomora sromotnikowego. Wystarczy czasem jeden kęs. Z relacji tych co przeżyli, wynika że ten straszliwy grzyb jest bardzo smaczny. Wśród grzybiarzy krąży powiedzonko, że wszystkie grzyby są jadalne, ale niektóre tylko raz.
W związku z tymi wypadkami w tym roku utworzono przy stacjach San-Epid-u specjalne dyżury klasyfikatorów, czyli grzyboznawców. Teraz, w sezonie grzybowym w okolicach leśno-grzybowych przy drogach stoją dzieci i dorośli z koszami grzybów na sprzedaż. Po takim okazyjnym zakupie można w najbliższym mieście podjechać pod San-Epid i w godz. 7:30 - 8:30 sprawdzić co ma się w tym koszu czy w torbie. Na placach targowych od paru lat działają dyżurni grzyboznawcy, tak jest np. na Starym Kleparzu w Krakowie.

Druga sprawa, która mi się spodobała, to sposób w jaki władze Krakowa podeszły do kwestii remontu Sukiennic. Po pierwsze właściciele wszystkich kramów z pamiątkami, biżuterią itp. od wielu miesięcy wiedzieli o planowanym remoncie i dacie jego rozpoczęcia i dla nikogo nie był on zaskoczeniem. Po drugie, nikt nie stracił miejsca pracy i dochodów, bo na czas trwania remontu jednej połowy Sukiennic od strony ul. św. Jana ustawiono dwuszereg zastępczych kramów w Rynku Głównym po wschodniej stronie (Kościół Mariacki) w takim porządku, jak stały w środku Sukiennic. W lutym wrócą do środka, a zmienią ich właściciele kramów z drugiej połowy Sukiennic - od strony ul. Brackiej.

Obie te inicjatywy świadczą o tym, że nie wszyscy jeszcze w tym kraju zdurnieli i jest trochę myślących po ludzku ludzi.

P.S. Trzecia łodyga storczyka wypuściła dwa pąki. Jeden właśnie zamienia się w kwiat.

Brak komentarzy: