środa, 1 grudnia 2010

Szybki obiadek węgierski



Z powodu badań okulistycznych znów nie miałem czasu na gotowanie konkretnego obiadu, znowu więc kupiłem "Kociołek do syta" w słoiku. Poprzednio zjadłem kociołek meksykański, dzisiaj przyszła kolej na ten, który sobie wówczas obiecałem, czyli węgierski. Owszem, jest pikantny i dość smaczny, ale trochę się zawiodłem. Dlaczego? Ano dlatego, że w potrawie tej jest sporo pokrojonych ziemniaków, a ja ugotowałem ich sporo i zrobiłem puree jako dodatek. Jadłem więc po trosze ziemniaki z ziemniakami.

Brak komentarzy: