czwartek, 2 grudnia 2010

Koksiaki teraz dla wszystkich

Polska jest już dokładnie zasypana śniegiem i przewiduje się dalsze opady połączone z mrozem, wichurami, zawiejami itd. Media odradzają wyjazdy samochodem, a jeśli podróż jest konieczna, przypominają o tym, żeby zatankować do pełna, zabrać koc, termos z gorącym napojem i łopatę. Jeśli pogoda się pogarsza, należy dojechać do najbliższych zabudowań. Centrum Zarządzania Kryzysowego radzi, by po utknięciu w zaspie w odludnej okolicy nie opuszczać pojazdu, a silnik uruchamiać co godzinę na 10 minut.
Na ulicach w pobliżu przystanków MPK rozlokowano "koksiaki", czyli metalowe kosze z żarzącym się koksem; można się przy nich skutecznie ogrzać. Przed moimi oczami stają obrazki ze stanu wojennego. Wtedy też wszędzie stały koksiaki, tyle że nie były przeznaczone dla nas, zwykłych ludzi. One stały dla patroli ZOMO i wojska, zwłaszcza w nocy, kiedy nam nie wolno było chodzić po ulicach z powodu wprowadzonej godziny milicyjnej.

Brak komentarzy: