czwartek, 2 grudnia 2010

Stare lepsze

Oglądam w wiadomościach TV alarmujące obrazki, jak to wielkie TIR-y grzęzną w sniegu i w ogóle są bezradne w tak bardzo zimowych warunkach. Przede wszystkim dlatego, że ich właściciele nie zmieniają opon na zimowe. A guzik prawda! 30 lat temu byłem kierowcą najcięższych drogowych pojazdów w Polsce. Jeździłem Krazem, czyli ciężarówką z naczepą produkcji ZSRR. Wtedy i ciągnik Kraza i innych samochodów z naczepą miał podwójny most, czyli 2 osie tylne z podwójnymi kołami, czyli tych kół z tyłu ciągnika było 8. Istniała możliwość zblokowania tych 2 mostów, tak że nie działał mechanizm różnicowy - wtedy wszystkie koła miały "na sztywno" podłączony napęd i to była straszna siła pozwalająca na wydostanie się z różnych drogowych, śnieżno-błotnych czy lodowych pułapek. Teraz ogromne TIR-ry mają tylko jedną oś w tylną w ciągniku, co prawda z podwójnymi kołami, ale jedna oś to za mało. Gdzie blokada mostów? Widząc pojawiające się w ciągu tych 30 lat nowe samochody z jedną osią napędową, dziwiłem się, dlaczego konstruktorzy i producenci tak osłabiają samochód. Zapewne zdecydowały względy oszczędności paliwa, ale ta oszczędność teraz bokiem wyłazi i kierowcom i właścicielom firm. Straty z powodu utknięcia w śniegu na trasie są dużo większe. Te nowe TIR-y mają z tyłu 6 kół, po 3 pojedyncze z obu stron naczepy. Nie wiem, czy to jest lepsze, ale taki sam podwójny most z 8 kołami jak w ciągniku, tyle że bez napędu pod naczepą świetnie zdawał egzamin. Jeździłem przez niejedną ostrą zimę i nie pamiętam większych kłopotów na drodze. Jedyne jakie były, to z przymarzaniem ładunku do naczepy, ale i na to była rada. Woziłem po prostu w kabinie parę torebek soli i przed załadowaniem piachu czy grysu posypywałem nią "pakę". Przy kiprowaniu całość nawet zamarznięta, jednak ześlizgiwała się z hukiem na ziemię.

Brak komentarzy: