środa, 9 lutego 2011

Paradokumentalne bzdury

W codziennej ramówce Polsatu o jednakowej porze "idzie" odcinek fabularno-dokumentalnego serialu "Dlaczego ja?". Każdy z odcinków opowiada osobną historię jakiejś rodziny, w której dochodzi do skandalu obyczajowego lub kryminalnego. Siedząc przy komputerze zerkam na telewizor jednym okiem i słyszę same bzdury. Chociaż są tu odtwarzane wydarzenia prawdziwe, to sposób realizacji serialu jest mało profesjonalny (delikatnie mówiąc). Co jakiś czas słyszę, że policja przychodzi do czyjegoś domu i kogoś aresztuje. Bzdura! Policja w Polsce nie aresztuje, tylko zatrzymuje. Aresztować nawet za komuny mógł dopiero prokurator, a dzisiaj może on tylko wystawić taki wniosek do sądu i to sąd decyduje o aresztowaniu osoby. Gdy w którymś odcinku pokazuje się delikwenta w więzieniu po wyroku (dzisiaj delikwentkę - 3,5 roku pozbawienia wolności), to zawsze jest mowa o siedzeniu do końca wyroku. A to kolejna bzdura. Do końca wyroku siedzą zatwardziali recydywiści, a nie ludzie przypadkowo zaplątani w kłopoty, lub nawet zabijający kogoś w afekcie czy w obronie własnej. Ludzie pierwszy raz karani prawie automatycznie wychodzą po odbyciu połowy kary, a nawet już karani mają dużą szansę na opuszczenie murów więzienia po upływie dwóch trzecich kary.
Seriale tego rodzaju mają za zadanie m.in. wyedukowanie społeczeństwa w kwestiach prawnych, tymczasem robi się tu ludziom wodę z mózgu. Niechże za produkcje tego rodzaju wezmą się wreszcie ludzie kompetentni, którzy przy takiej tematyce potrafią się skonsultować z policją lub prokuraturą. O tym co ja tu piszę, wie przecież każdy mundurowy z ulicy.

Brak komentarzy: