piątek, 20 sierpnia 2010

Wpis z dedykacją





Malowanie mieszkania po 10 dniach wreszcie zakończone. Mogłoby oczywiście trwać znacznie krócej, ale chciałem mieć w domu normalne drugą połowę dnia. Tak więc pracownik przychodził między godziną 9 a 10 rano i około 13 kończył robotę, a ja zaczynałem gotować obiad. Poza tym uważaliśmy na drobiazgi, robiliśmy poprawki i kładliśmy drugą, a nawet trzecią warstwę farby tam, gdzie tego wymagała sytuacja. Zgodziliśmy się z Ayano co do tego, że należy zostawić na ścianie niezamalowane moje motyle, liście i modliszkę. Interesowała się tym też pewna artystka malarka z Tokio - K.-san, której dedykuję dzisiejszy blogowy wpis.
P.S. Próbowałem czyścić dawne brudnawe białe tło między owadami, ale skończyło się na częściowym zatarciu konturów łapek u modliszki. Jeszcze nie wiem co z tym zrobię; żmudną pracą pokryję je na nowo białą farbą, albo żółtą, lub zostawię jak jest.

Brak komentarzy: