sobota, 21 sierpnia 2010

Solidarność jajników

W czwartek obejrzałem już drugi lub trzeci raz film Macieja Ślesickiego "Tato" (1995 r.). W roli tytułowego ojca Bogusław Linda, matkę - wariatkę świetnie zagrała Dorota Segda. Film piętnuje nasze kulawe prawo i sfeminizowane sądy rodzinne, które niezależnie od sytuacji, a nawet poważnej choroby psychicznej matki, z maniackim uporem odmawiają przyznania po rozwodzie opieki nad dzieckiem ojcu. Niby nie ma w kodeksie paragrafu nakazującego takie postępowanie, ale babskie sądy posiłkując się "dobrem dziecka" i kierując się "solidarnością jajników" preferują zawsze matkę jako opiekunkę, nie bacząc czy to będzie na pewno dobre - alkoholiczka, schizofreniczka, prostytutka, narkomanka, nie ważne, bo to mamusia.
Jak to zwykle bywa, dopiero za drugim razem zauważam w filmie jakiś szczególny dialog, czy inny drobiazg. Tutaj ojciec walczący o córkę z niebezpiecznie chorą psychicznie matką, złośliwą i też stukniętą teściową, oraz z babskim sądem, słyszy od Cezarego (Cezary Pazura) - szefa stowarzyszenia dyskryminowanych ojców taki komentarz: - Czy widziałeś kiedyś pomnik matki-Holenderki lub Peruwianki? Nie, to tylko u nas stoi Pomnik Matki-Polki, robiący z biologii heroizm. I dlatego nie dadzą ci córki, żeby broń Boże nie powstała rysa w tym marmurze.

Ja też w Japonii nie widziałem Pomnika Matki-Japonki i chyba nie zobaczę.

Brak komentarzy: