czwartek, 5 listopada 2009

Jacek i Agatka



Gdy dziesięć lat temu przeprowadzałem się ze śródmieścia do Płaszowa, pomiędzy pakowane moje golidła i dezodoranty zaplątała się stara oliwka dla niemowląt pod nazwą "Jacek i Agatka". Produkowana była przez lata za czasów komuny, a sądząc po cenie (39,50 zł.) ta szklana buteleczka zakupiona została pod koniec lat 80. XX wieku. Oliwka ma zatem ponad 20 lat i nadaje się do muzeum polskiej kosmetyki, niemniej jednak tydzień temu używałem jej jeszcze do zmywania pewnej czepliwej maści. Nazwę tego kosmetyku zapożyczono od popularnej za komuny dobranocki dla dzieci nadawanej w TV. Pomysł był prosty i nawet niezły; na wskazujący palec ubranej w czarną rękawiczkę dłoni nasadzano piłeczkę pingpongową z namalowaną buzią Jacka, druga dłoń była Agatką, ale niezmiernie i niezmiennie irytował mnie skrzeczący głos baby udającej dzieciaki. Autorką dialogów, jeśli dobrze pamiętam, była Wanda Chotomska. Nie pamiętam natomiast, czy to ona skrzeczała. W tamtych latach co drugi urodzony chłopczyk dostawał na imię Jacek, a co druga dziewczynka - Agatka. W mojej ówczesnej rodzinie też była oczywiście siostrzenica Agatka.
Dopiero wczoraj kupiłem współczesną oliwkę w plastikowej buteleczce (8,50 zł.).
Na zdjęciu pierwszym: "Wczoraj i dziś polskiej kosmetyki".

Brak komentarzy: