
To zdjęcie Marka Grechuty z młodzieńczych lat. 9 października minęła trzecia rocznica jego śmierci. Był architektem z wykształcenia, ale miał duszę poety i muzyka. W biogramach piszą "piosenkarz", ale moim skromnym zdaniem bardziej pasowałoby do niego określenie pieśniarza. Śpiewał bowiem poezję Mickiewicza, Adama Moczulskiego i swoje teksty. Występował w Piwnicy Pod Baranami, ale większość jego twórczości związana była z grupą ANAWA. Przyciągał na swoje koncerty młodzież i starszych niezapomnianymi i fascynującymi nietypową muzyką przebojami, jak np. "Korowód" z transową melodią, czy "Będziesz moją panią", "Dni, których nie znamy", "Godzina miłowania" i wiele innych. Zajmował się również malowaniem, ale muszę się przyznać, że nie widziałem jego obrazów. Mam nadzieję je zobaczyć. Pamiętam, że w początkach swojej kariery był u nas w domu, ponieważ mój Ojciec robił mu duże zdjęcia na płytę lub plakat. Nie zachowały się w domu, prawdopodobnie artysta zażyczył sobie wszystkich odbitek i negatywów. Co roku w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Rakowickim razem z Ayano zapalamy lampkę na Jego grobie, tak jak na grobach Piotra Skrzyneckiego - twórcy Piwnicy Pod Baranami, Jerzego Bińczyckiego - świetnego aktora i dyrektora Teatru Starego, oraz pochowanego trochę dalej Tadeusza Kantora - twórcy teatru Cricot, sztuki alternatywnej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz