środa, 9 lipca 2008

Uzupełnienie




Wczoraj wieczorem Ayano rozmieściła odpowiednio obrazki Kakomi-san na kartonach i przymocowaliśmy je w 2 miejscach na ścianie. Obok jednej minigaleryjki zawisł gipsowy odcisk Ayasiowej łapki. W najbliższym czasie zostanie jeszcze zawerniksowany.
Wstaliśmy dzisiaj o 5:30, poranna toaleta, szybkie śniadanie, kanapka na drogę i już trzeba było dzwonić po taxi. Dojechaliśmy szybko, bo bez korków o tej porze na dworzec. Oczywiście po kretyńsku tylko jedna winda działa z płyty górnej, jedynie na peron trzeci. Na piąty musieliśmy zwlec bagaże po schodach. Wagon nr 8 pociągu InterCity był typu lotniczego (bez przedziałów), czyli niezbyt przez nas lubiany, ale miał jedną zaletę: przy wejściu są szerokie półki na bagaże, nisko umieszczone. Niestety nie zauważyliśmy ich, i fatygowałem jednego z pasażerów do pomocy przy wrzuceniu wielkiej walizy Ayasiowej na górną półkę nad jej miejscem. Troszkę się poślimaczyliśmy i wagon uwiózł moją Punię do Warszawy, a ja wróciłem za parę minut innym pociągiem do Plaszowa. teraz mam ochotę wyjść do knajpki, ale siedzę w domu; gdyby Ayano dzwoniła jeszcze z lotniska, lepiej być przy telefonie. Komórek oboje nie mamy, nie lubimy ich i na codzień nie potrzebujemy. Miałem to pudełko tylko wtedy, gdy jeździłem swoją taksówką. Oczywiście, że to świetny wynalazek, ale akurat nam nie jest tak bardzo potrzebny do szczęścia. Różnym biznesmenom, profesorom, politykom się bardzo przydaje. Natomiast wstrząsa mną dreszcz, gdy słyszę w RTV np., że 90% młodzieży nie wyobraża sobie życia bez "komóry". Oooo!
Własnie dzwoni telefon... oczywiście Punia.
Po ostatniej rozmowie z terenu Polski wybieram się do "Zachcianki".

Brak komentarzy: