wtorek, 29 lipca 2008

Film

W niedzielę obejrzałem w TV publicznej (i dobrze, bo w spokoju bez reklam) japoński film "Zatoichi" w reżyserii Takeshi Kitano (w Japonii - Kitano Takeshi) z 2003 roku. Już po kilku scenach skojarzyłem sobie ten obraz z filmem "Masażysta Ichi" z 1962 r., który szedł u nas w kinach po roku 1970. Od Ayano dowiedziałem się, że historia niewidomego masażysty doczekała się 26 ekranizacji. "Zatoichi" bardzo mi się podobał, chociaż przeczytawszy najpierw w recenzji o utlenionych włosach głównego bohatera, obawiałem się innych dziwactw, np. pomieszania epok. Na szczęście oprócz tych jasnych włosów (które mogły być po prostu siwe) nic takiego nie miało miejsca i wszystko, tzn. stroje, wnętrza i zachowania były zgodne z opisywaną epoką. Zawsze lubiłem takie filmy i odkąd pamiętam moje "dorosłe" chodzenie do kina, chętnie oglądałem filmy historyczno-samurajskie, jak np. "Tron we krwi" Kurosawy, czy bardziej fabularno-awanturnicze, jak "Pojedynek na wietrze" i "Szpieg szoguna", a teraz z racji moich powiązań z Japonią jeszcze bardziej je lubię. Oczywiście równie chętnie oglądam japońskie filmy o tematyce współczesnej, bo to życie i tych ludzi przecież znam. Natomiast gdy przypomnę sobie lata komunizmu i mnogość japońskich filmów wyświetlanych wtedy w naszych kinach, to zdaję sobie sprawę, że na pewno w innych "demoludach" tego nie było. Wielu innych rzeczy też u innych nie było, jak np. autostopu. Na Węgrzech ten sposób podróżowania był wręcz zakazany, podczas gdy u nas zachęcano do tego młodzież i kierowców, a przed wakacjami wydawano kierowcom specjalne książeczki do zbierania wpisów przygodnych pasażerów. Potem najlepszy miał jakąś nagrodę. Z tego powodu pamiętam tłumy młodych Węgrów pielgrzymujących do naszego kraju - autostopowego eldorado, żeby spędzić wakacje w ulubiony sposób, zakazany we własnym kraju.
U nas było trochę luźniej, np. obywatele "bratnich krajów" byli zaszokowani naszymi kabaretami, a w Bułgarii pytano mnie, czy to prawda że u nas w nocnych lokalach jest striptiz. Oczywiście był.

Brak komentarzy: