




Nie byłem na żadnym urlopie, ale miałem "urlop" od bloga ze względów osobistych. Przez ten czas eksperymentalne sadzonki rozwinęły się nad podziw. Ananas wypuszcza coraz wyżej piękny odrost, z którego rzecz jasna nie będzie jeszcze owocu. Muszę poszukać w internecie, jak dalej wygląda uprawa tej rośliny. Mangowiec też pięknie rośnie i tym razem nie spieszę się z jego przesadzaniem. Poprzednia próba w tym okresie rozwoju skończyła się odłamaniem krzaczka od pestki. Nie było ważne, że krzaczek był cały. Usechł, bo przecież on z tej pestki jeszcze przez jakiś czas czerpie "zaopatrzenie".
Zrobiło się gorąco, więc obie doniczki są rano wynoszone do ogródka na słońce i upał, żeby miały zbliżone do naturalnych warunki. Wieczorem wędrują z powrotem do domu. Jeśli jednak dzisiaj w prognozie pogody usłyszę o ciepłej nocy (np. 20 st.C), to zostaną tam.
Przeczytałem ostatnio książkę Wiktora Jerofiejewa "Dobry Stalin". Kupiła ją Ayano znając tego autora, a ja nie przypuszczałem, że będę miał tak dobrą lekturę. Jest to właściwie autobiografia i opowieść o ojcu autora - członka sowieckich elit, zaprawiona filozoficznymi rozważaniami, wiele odsłaniająca zakulisowych wydarzeń ówczesnej polityki radzieckiej. Dość dużo można się dowiedzieć o prywatnym życiu elity "ludzi radzieckich". Jerofiejew był współautorem słynnego almanachu "Metropol" z 1979 roku, który narobił mnóstwo zamieszania w ZSRR i zniszczył karierę jego ojca. Wszystko to z werwą i szczegółowo opisał. O almanachu słyszałem, ale rzecz jasna tylko ogólniki. Na pewno znawcy tematu wiedzieli o wszystkich współautorach "Metropolu", może nawet znali całą treść (mówię o Polsce), ale dopiero z książki można się dowiedzieć ze szczegółami, czyj był pomysł i jak doszło do prywatnego wydania (w ZSRR!) 12-tu egzemplarzy słynnego almanachu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz