sobota, 5 lipca 2008

Ochłoda





Wreszcie jest trochę chłodniej i spadło sporo wody z nieba. Przeczyściło to atmosferę z kurzu, rośliny dostały porcję wilgoci, a ja bez oporu wychodzę z domu. Po wczorajszym śniadaniu zacząłem malować odcisk Ayasiowej łapki w gipsie; nie było to takie proste jak myślałem. potrzebne będą poprawki i werniksowanie na koniec.
Ayano pojechała po obiedzie sama do pani Anny. Co prawda byliśmy zaproszeni oboje, ale zaczął mnie niebezpiecznie ćmić ząb, a właściwie pod zębem i wolałem zostać w domu, żeby nie drażnić dziąsła różnymi ruchami przy chodzeniu. Wieczorem Ayano przywiozła od pani Anny gościniec: ciasto, piwko i gulasz. Było tam ciekawie, akurat przyszedł z wizytą wnuk pani Anny, który studiuje japonistykę na I roku, więc mógł się od Ayano dowiedzieć co nieco.

Dzisiaj po śniadaniu poszliśmy do sklepu ogrodniczego po upatrzone w środę hortensje. Nabyliśmy też od razu specjalną kwaśną ziemię i fińską łopatkę ogrodniczą z włókna węglowego. Hortensje są już posadzone i podlane.

Brak komentarzy: