piątek, 5 listopada 2010

Mój prywatny raport o stanie państwa

Państwo polskie jest po prostu słabe. Słabość tą okazuje, a wręcz demonstruje coraz częściej w rozmaity sposób. Dla mnie najlepszym wskaźnikiem - papierkiem lakmusowym jest stosunek państwa do Kościoła i vice versa. Kuriozalne uzależnienie najwyższych władz państwowych od tych kościelnych jest jakąś paranoją prześladującą nas od czasów II RP. Jak w latach międzywojnia, tak i teraz wymachuje się kropidłem i kadzidłem przy każdej okazji. Niemal żaden nowo wybudowany obiekt nie obejdzie się bez pokropienia wodą święconą, w szkołach, urzędach, a nawet sądach wiszą na ścianach krzyże, co jest ewidentnie sprzeczne z konstytucją. I jakoś nikt się tym nie przejmuje, choć w każdym innym przypadku naruszenia konstytucji podnosi się raban. Najlepszy przykład słabości państwa mieliśmy niedawno w Warszawie przy próbie przeniesienia krzyża tzw. smoleńskiego spod Pałacu Prezydenckiego do nieodległego kościoła. Zgraja kilkudziesięciu osób - tzw. "obrońców krzyża" - dewocyjnie rozmodlonych i fanatycznie wymachujących krzyżykami państwo uznało za groźny tłum, z którym nie można sobie poradzić. Ta gromadka ciemniaków skutecznie zablokowała całą uzgodnioną z Kościołem akcję na wiele tygodni, a nawet zdestabilizowała pracę Sejmu. Nawet sam Kościół miał z nimi kłopoty, kiedy wysłany ksiądz negocjator został przez nich zwyzywany i opluty, ponieważ domagali się arcybiskupa, a nie zwykłego księdza do negocjacji. Drugi przykład to ostatnio nagłaśniane przepychanki w Sejmie w sprawie ustawy o metodzie in vitro. Kościół jest przeciwny upowszechnieniu tej metodzie i tak zajadle broni swych racji, że któryś z członków Episkopatu, arcybiskup zagroził ekskomuniką tym posłom, którzy zagłosują za liberalizacją tej ustawy. A poważni politycy jak małe dzieci trzęsą portkami i majtkami przed wykluczeniem z Kościoła. To nie oni jednak są godni potępienia - są katolikami i ten ich strach jest poniekąd usprawiedliwiony. Godny najwyższego potępienia jest za to ten obrzydliwy kościelny szantaż. Tak, szantaż, bo inaczej tego nazwać nie można. Co to za kraj, gdzie Kościół szantażuje i straszy parlamentarzystów, mając w ten sposób przemożny wpływ na kształt ustaw i model polityki? To ma być nowoczesna Unia Europejska? Ten niestety prymitywny i zaściankowy katolicyzm gubi i ośmiesza nasz kraj w Europie i świecie. Mentalność większości naszego narodu trąci średniowieczem i inkwizycją. Dopóki Kościół w naszym kraju będzie wtrącał się w każdy aspekt życia publicznego i prywatnego, będziemy niestety ciemnogrodem. I niech politycy polscy przestaną grzmieć o chrześcijańskich korzeniach Europy, bo pierwszą była kultura antyczna Grecji i Rzymu. Chrześcijaństwo jest dobre, ale bez fanatyzmu. Dość wspomnieć w historii nawracanie na "właściwą" wiarę ogniem, mieczem i krwią, palenie czarownic i "heretyków". najwyższy już czas oprzytomnieć i zająć się realiami w tym kraju.
Żałuję, że SLD popełnił błędy, które doprowadziły do przejęcia władzy przez prawicę, która niestety zbytnio demonstruje swój katolicyzm. Tęsknię za rządami ekipy Aleksandra Kwaśniewskiego, który w wyważony sposób wyrażał szacunek do religii, wiedząc co znaczy rozdział polityki od Kościoła i co to jest państwo świeckie. Obecnie wszystko wskazuje na to, że żyjemy w państwie wyznaniowym. A w takim ja nie chcę żyć. To nie Watykan.

Brak komentarzy: