sobota, 4 lipca 2009

Ogródek domowy, Palikotówka i wielkie żaglowce





Na pierwszym zdjęciu widnieje kaktusek kupiony przez nas ze względu na "uszaty" charakter. Jak wiadomo, posiadał kiedyś parę "uszu", które wkrótce wzbogaciły się o "trzeciego brata". Z czasem zaczęły na nich wyrastać dość ciekawe przydatki. Niestety w wyniku nieostrożnych manewrów z udziałem storczyka jedno ucho odpadło, ale posadziliśmy je w osobnej doniczce. Jak widać przyjęło się i wyrosła mu z boku brodaweczka, a na szczycie dwa zaczątki nowych wyrostków (zdjęcie drugie).

U "grubasa" (zdjęcie trzecie) występuje syndrom przerastania rodziców lub starszych braci, czyli boczne odgałęzienia, które były kiedyś zaledwie małymi kikutkami, obecnie są większe od glónej łodygi.

"Toge-ciam" z początku rósł niemrawo, ale ostatnio dostał kopa i wypuścił wreszcie normalne listki, a także rozszerzył się u góry. Nie wiem jak to będzie dalej, bo u dołu jest nienaturalnie cienki (zdjęcie czwarte).

Na ostatnim zdjęciu jest nasz nowy nabytek - zaszczepiony na zielonym kaktusie inny gatunek, czyli kaktus czerwony.


Nasz bardzo znany z kontrowersyjnych wypowiedzi i metod działania poseł PO Janusz Palikot, ostatnio zdenerwował się działaniem innego polityka, właściciela nowo nabytej wytwórni alkoholi.
Janusz Palikot też jest producentem alkoholi i ma w swojej ofercie wódkę "Palikotówkę", oraz jej odmianę - "Palikot Vodka". A jego rywal ma w projekcie produkcję wódki "Palycot", a nawet pokazuje już projekty nalepek na butelki. Poseł Palikot grozi sądem za kradzież dóbr intelektualnych. Kibicuję Palikotowi, bo go lubię.

W gdyńskim porcie zbierają się największe i najpiękniejsze żaglowce świata, bo niebawem ruszą stąd do wielkiego wyścigu. Wśród nich nasz "Dar Młodzieży" (następca słynnego "Daru Pomorza") zajmuje godną pozycję.

Muszę kończyć, bo strasznie piecze mnie oparzona przed chwilą noga. Przy zdejmowaniu doniczek z parapetu wysypałem ziemię, następnie strąciłem ze stolika termos ze świeżo zaparzoną herbatą. Termos spadł na podlogę, korek wyskoczył, herbata wylała się na wykładzinę (razem z fusami), a ja usiłując to ratować wylałem sobie wrzątek na stopę z delikatnym naskórkiem po chorobie. AAAAAAAAAAAAAAAAAAJ!!!!

Brak komentarzy: