
To już trzeci budynek mieszkalny (największy) postawiony niedawno prawie nad samym Stawem Płaszowskim. Mam wrażenie, że inwestorzy najchętniej zasypaliby to jeziorko. Nikogo nie obchodzi, że w tym unikalnym zbiorniku wodnym na terenie miasta tętni życie natury, gniazdują chronione ptaki, są ryby, żaby, raki i prawdopodobnie żółwie błotne. Nowych mieszkańców mało to interesuje, zadowoleni są jedynie, że ich psy mogą obsrywać piękne nadwodne miejsca.

Stara Tandeta w formie szczątkowej jeszcze żyje, ale ledwie zipie. Tutejsze stoiska wymierają jak dinozaury.

W pawilonie jest inaczej, ale nie tak sympatycznie. Niby czynne toto od 6 rano, ale po 7 jeszcze większość stoisk-sklepów zamknięta. Dres domowy (zawyżona cena) kupowałem w sklepie nr 120, widziałem numer 188, na pewno jest ponad 200, a jeszcze jest drugi pawilon. Nie można tu kupić zwykłego "szmacianego" obuwia na lato, same "eleganckie" modele.

Pąki piwonii już pęcznieją (ha-ha, masło maślane).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz