poniedziałek, 21 marca 2011

Awaria na sam koniec grzania






Poprzedniej nocy siedząc przy komputerze poczułem przebijający się przez katar do mojego nosa zapach palonego tworzywa sztucznego, charakterystycznego przy zwarciowych awariach urządzeń elektrycznych. Natychmiast zajrzałem pod stół do skrzyni komputera, potem zaświeciłem główne światło i sprawdziłem, czy to nie żar z papierosa tli się na wykładzinie lub fotelu. Nic groźnego nie znalazłem, więc uznałem że to katar preparuje mi w nosie dziwne zapachy. Dzisiejszej nocy chciałem włączyć piec akumulacyjny i okazało się, że kontrolka nie świeci; piec nie grzeje. Wyciągnąłem zegar z wtyczką z gniazdka i dopiero teraz zobaczyłem, że oba elementy grzejnej instalacji są nadpalone. Zegar był do wyrzucenia, wtyczka też, ale udało mi się ją awaryjnie wcisnąć do nowego zegara (który na szczęście leżał w szufladzie) i piec grzał do 5:40 rano. Po śniadaniu poszedłem do sklepu elektrycznego i kupiłem nową wtyczkę, na szczęście mieli taką samą. Chodziło o wytrzymałość, bo mój piec ma 3,5 kW mocy. Teraz już wszystko naprawione; nawet gdybym już nie grzał od dzisiaj (pierwszy dzień wiosny), to i tak koniecznie wymieniłbym zaraz wtyczkę i zegar, żeby nie mieć kłopotów przy nadejściu następnej zimy.

Brak komentarzy: