wtorek, 12 lipca 2011

Wyprawa do ZOO













Dzisiaj nasz przedostatni wspólny dzień przed wyjazdem Ayano do Tokio. Wybraliśmy się do ZOO, gdzie Ayano nawiązała bezpośredni kontakt z kucykiem i mniej bliski z osłem - ten gość ma swój charakter. Starałem się fotografować zwierzaki bez widoku krat, ale nie zawsze było to możliwe. Na zdjęciu baranów z prawej strony widać rękę Ayano z mikrofonikiem, bo nagrywała chóralne i ciągłe beeeeeee! Czarny jaguar był bardzo blisko kraty, ale na widok aparatu najeżony odszedł pod przeciwległą ścianę.
Czujną surykatkę dało się sfotografować bez widoku ogrodzenia, ale wspólna kolonia ibisów i warzęch (są tam gniazda z młodymi) na jednym drzewie widoczna jest jedynie przez siatkę woliery. Aguti widać odrobinę niewyraźnie, bo przez pleksiglasową ściankę. Flamingi robią wszystko grupowo: gdy jeden zacznie "gęgać", zaraz jest chór pozostałych, kiedy jeden wsuwa głowę pod skrzydło i ucina drzemkę, po chwili ma dookoła drzemiących na jednej nodze towarzyszy. To samo z rozkładaniem wspaniałych skrzydeł. Zastanawia mnie, co powoduje, że nie próbują przeskoczyć symbolicznego metalowego ogrodzenia z półmetrowym żywopłotem i wybrać się na spacer. Trzymają się razem w swojej gromadce i na swoim terenie, czując się tam bezpiecznie. Pelikany natomiast są chyba buntownikami, ponieważ są solidniej odgrodzone od wolności. Przy wyjściu z ogrodu zawsze zachwycają mnie surrealistyczne metalowo-kamienne rzeźby zwierząt. Dzisiaj uwieczniłem ślimaka, bo niczym samarytanin dźwiga na swej muszli stadko małych podróżników.

Brak komentarzy: