piątek, 29 lipca 2011

Analogie

Prawie tydzień temu w Chinach wydarzyła się tragedia, która nie miała prawa się wydarzyć. W katastrofie szybkiej kolei w prowincji Zheijang zginęło 39 osób, a 190 zostało rannych, bo na uszkodzony i stojący na torze pociąg wpadł pędzący następny skład chińskiej TGV. Jak to możliwe? Przecież na zdrowy rozum w XXI wieku muszą być jakieś zabezpieczenia, przecież to są bardzo proste sprawy. Ale widocznie nie w Chinach. Teraz wiadomo, że takie zabezpieczenia oczywiście były, ale nie zadziałały. Wiadomo, że zamiast czerwonego światła, maszynista tego drugiego składu miał cały czas zielone. No więc doszło do katastrofy, stało się. Ale dlaczego zamiast zabrać pociąg do badania przyczyn tragedii, zakopano go w całości w błocie? Tak jakby chciano coś ukryć...
Jednak nawet w Chinach wreszcie tak media, jak i zwykli ludzie (w tym rodziny ofiar) nie chciały tym razem milczeć. Zrobił się szum i całą sprawę zaczęto sumiennie badać - z udziałem najwyższych władz. Myślę zresztą, że nie tyle chodziło tu o ukrywanie czegoś, ile o obawę tzw. utraty twarzy, co w Państwie Środka ma duże znaczenie kulturowe.
To trochę mentalność PRL-u lat 70. Przypomina mi to zdarzenie, kiedy w roku 1980 wysłano mnie wraz z samochodem KAMAZ w delegację na budowę huty Katowice. Na miejscu wielokrotnie słyszałem opowieści, jak to kilka lat wcześniej przed zapowiadaną wizytą (i rocznicą 22 Lipca) I sekretarza Edwarda Gierka, zakopywano wiele ciężkiego sprzętu w błocie, żeby wyrównać teren, czy jakieś tam wielkie fundamenty zalać betonem - żeby wszystko było GOTOWE - a maszyn wyciągać nie było czasu. Też chodziło o to, żeby nie "stracić twarzy" przed towarzyszem Gierkiem. I stanowisk.

Brak komentarzy: