czwartek, 21 kwietnia 2011

Po chorobie komputera

Odzywam się po dość długiej przerwie spowodowanej awarią komputera. Pewnego dnia pecet po prostu się zbuntował, zaczął zwalniać, żeby w końcu odmówić posłuszeństwa do tego stopnia, że nie dało się go nawet wyłączyć w normalny sposób - trzeba było odcinać dopływ prądu. Okazało się, że biedne urządzenie zostało zaatakowane przez watahę wirusów, której nie poradził system Avax. Fachowcy w moim ulubionym małym zakładziku naprawczym męczyli się dwa dni, ale przepędzili precz podstępną bandę szkodników, naprawili uszkodzenia i zainstalowali Nortona. Mam nadzieję, że ten nowy strażnik będzie czujniejszy.

Brak komentarzy: