niedziela, 24 kwietnia 2011

Dyspensa

Moje odchudzanie daje wyniki, choć ostatnio waga w nieuzasadniony sposób podskoczyła do 80 kg. Skoro tak się dzieje, to dam jej prawdziwe powody do wzrostu. Po prostu na te dwa dni świąt udzieliłem sobie dyspensy i już dzisiaj na rodzinnym śniadaniu świątecznym jadłem bez zahamowań wszystko, co leżało na półmiskach: szyneczkę, kiełbaskę, baleronik, indyka, jajka na twardo, sałatkę jarzynową, sos tatarski i chrzanowy, oraz szarlotkę, makowiec, sernik, ciasto czekoladowe i takie pyszne o nazwie "Czar Karaibów". Do domu dostałem zapasy na jutro, a tak naprawdę na kilka dni i też zjem to bez wyrzutów sumienia. Wiem tylko, że potem nastąpi totalne przykręcanie śruby, czyli będą głodowe racje żywnościowe. Trudno - coś za coś.

Brak komentarzy: