We wczesnych latach 70 ubiegłego wieku chodziłem do wielu studenckich klubów na dyskoteki, między innymi do klubu "Pod Budą". Mieścił się tam kabaret "Pod Budą" i powstał potem zespół "Pod Budą". Jego liderem był i jest krakowianin Andrzej Sikorowski, którego często widywałem na ulicach Krakowa i dzisiaj też można go tu spotkać. Lubię jego nastrojowe piosenki z fajnymi tekstami, znam go z widzenia, ale nie wiedziałem że ma żonę Greczynkę o imieniu Chariklia (dla bliskich Franka). Wiedziałem, że ma córkę Maję, z którą czasem śpiewa w duecie. Nie wiedziałem, że mamy tyle wspólnego, czyli podobne poglądy i dosłownie takie samo zdanie na wiele tematów. Dowiedziałem się tego czytając jego wypowiedzi w "GW". Zacytuję więc po prostu te, pod którymi mogę się oburącz podpisać.
"Z polskiego folkloru toleruję wyłącznie góralski - reszta mierzi mnie w nieprawdopodobny sposób"- z tym że ja góralski folklor bardzo lubię.
"Życie bowiem traktuję jak niezwykły, kolorowy film przygodowy, bez gwarancji wielu lat jego trwania".
"Chrystusową (...) filozofię miłości bliźniego uważam za najpiękniejszą ideologię, jaką wyprodukowała ludzkość. I taką filozofią staram się posługiwać w życiu. Natomiast doklejona do niej metafizyka, na której interes od stuleci robi Kościół, nie interesuje mnie zupełnie. Potępienia się nie lękam, bo skoro żyję przyzwoicie, to Stwórca nie ukaże mnie jedynie za to, że w niego nie wierzę, No, chyba że jest kompletnym kabotynem". - Ja też się staram, ale z tą miłością bliźniego u mnie bywa trudno, skoro otacza mnie takie niewymierne chamstwo.
Sikorowski nie znosi określenia "kraina łagodności", które w związku z jego twórczością "wymyślił jakiś dziennikarzyna" -
"Nikt nie zapisywał do krainy łagodności Marka Grechuty, gdy ten wygrywał festiwal opolski piosenką trwającą 11 minut. Dziś "Korowód", bo o nim mowa, wytrzymałby na antenie góra trzy minuty, a potem usłyszelibyśmy reklamę środka na wzdęcia".
" ... Ale to także żal za młodością. I paradoksalny żal za komuną, która karciła za pomocą cenzury, szykanowała brakiem paszportu i kontaktu ze światem, ale przecież pozwalała pisać takim tuzom podkasanej muzy, jak (...) [Agnieszka (B.Z.)] Osiecka, [Wojciech (B.Z.)] Młynarski, [Jeremi (B.Z.)] Przybora, [Jonasz (B.Z.)] Kofta, rozśmieszać takim kabaretom jak Dudek, Owca, Tey, Elita, tworzyć Wajdzie, Kieślowskiemu, Kantorowi czy Teatrowi Ósmego Dnia. Dlaczego z uzyskaną wolnością tak strasznie zgłupieliśmy? Żal".
"Jestem zodiakalną Wagą. Urodziłem się 10 października, dzień wcześniej światło dnia ujrzała Magda Umer. Do "wyważonych" należą: Rysiek Rynkowski, Grzegorz Markowski [Perfect (B.Z.)], Marcin Daniec [znakomity satyryk (B.Z.)], o Lennonie i Stingu nie wspominając - jakiś wysyp artystów wszelkiej maści. No i jeszcze Agnieszka Osiecka". Ja też jestem Waga.
Dowiedziałem się też, że Andrzej Sikorowski pisze muzykę do piosenek Maryli Rodowicz i pisał ją do tekstów nieżyjącej już niestety Agnieszki Osieckiej.
Fot.1 - Andrzej Sikorowski z córką Mają.
Fot.2 - Grupa Pod Budą w 1978 roku w Rynku Głównym. Drugi od prawej A. Sikorowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz