Na tej ziemi wyklętej, czyli w Płaszowie nie uświadczysz w żadnym sklepie kotletów bez kości. Mięsa mnóstwo, schabu pełno, ale zawsze z kością. Ja kotletów z kością jeść nie lubię, ani wykrawać kości z surowego schabu. Wobec tego często gdy jestem "na wyjeździe", kupuję przy okazji ładne czyste bezkostne kotleciki.
Trzeba je najpierw wypłukać i oczywiście cienko tłuczkiem rozklepać. Następnie posypuję je solą i pieprzem, a także nacieram rozgniecionym z solą czosnkiem. Potem kolejno traktuję je mąką, jajkiem i tartą bułką, czyli panieruję. Za chwilę będę je smażył na średnim ogniu, czyli na 4-5 kresce (w skali do 6) pokrętła kuchenki elektrycznej. Zamiast męczyć się z gotowaniem zasmażanej kapusty, kupiłem ćwikłę z chrzanem. Może do kotleta nie bardzo pasuje, ale bardzo ją lubię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz