wtorek, 19 października 2010

Kitano-san i yakuza

Przeczytałem wywiad dziennikarza "GW" Pawła T. Felisa z moim ulubionym japońskim reżyserem Takeshim Kitano. Przyjechał on do Polski na Warszawski Festiwal Filmowy, bo wyświetlany jest tam jego ostatni film "Wściekłość", traktujący o mafijnych wojnach yakuzy. Kitano-san opowiada, jak w młodzieńczych latach przebywał wśród kolegów, z których większość kradła pieniądze, albo włamywała się do samochodów i wielu z nich trafiło do yakuzy. Na szczęście miał cudowną, wykształconą mamę, która bardzo go pilnowała. Teraz wielu tych kolegów nie żyje, lub siedzi w więzieniu. Takeshi Kitano zna więc temat i lubi robić filmy o yakuzie, zawsze go to "kręci" i intryguje. Śmiać mi się chciało przy czytaniu słów Kitano-sana o tym, że " - w żadnym kraju poza Japonią gangsterzy nie wywieszają przed swoimi biurami oficjalnych szyldów, że są gangsterami". Przy realizacji filmu opartego na biografii znanego bossa Yakuzy przez inną ekipę, gdy zatrudniono "nieodpowiedniego" aktora, członek klanu bossa zadzwonił do producentów i wściekle zapytał: "Kto obsadził tego dupka w roli mojego szefa? Trochę szacunku!" Kidy indziej jeden z bossów yakuzy obejrzał film Takeshego Kiatano "Brat" i zachwycił się Susumu Terajimą, który grał prawą rękę Yamomoto. Parę lat później przy realizacji innego filmu producenci odebrali telefon i usłyszeli: "Albo zagra mnie Terajima, albo nikt".
Japońskim gangsterom nie przeszkadza to, że robi się o nich filmy, czy pisze książki. Pomaga to w budowaniu wokół yakuzy mitu i dzięki mitowi przetrwała tyle lat. Oczywiście w ostatnich latach bardzo się zmieniła wraz ze stosowaniem nowych metod z pomocą najnowszych wynalazków.

Brak komentarzy: