wtorek, 6 października 2009
Listki na urodziny
Piszę o swoich urodzinach nie z żądzy prezentów i życzeń, ale z żalu nad sobą. Spędzam je jak co roku samotnie (wyjątkiem były urodziny w Tokio w roku 2000). Wolę polskie imieniny, których nigdzie indziej się nie obchodzi (może w jakimś kraju słowiańskim?), bo urodziny tylko przypominają mi, że tak szybko przybywa lat i młodość dawno minęła, choć dusza jeszcze młoda. Żeby sobie jakoś ten samotny dzień osłodzić, chciałem upiec momoringowca, czyli ciasto jabłkowo-brzoskwiniowe. Jednak miesiąc temu przypadkowo rozbiłem fajną wagę z hyaku-en shopu - prezent od Ayano. Nie mam szklanki-miarki do mąki, cukru etc., więc ciasto pozostaje w sferze marzeń. Uczczę więc fakt przybytku kolejnego roku na karku i siwizny na głowie skromnymi ciasteczkami-listkami. Nie są za słodkie, w sam raz. Miseczka-szalka z rozbitej wagi posłuży za talerzyk (na zdjęciu).
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz