środa, 7 października 2009

Bardzo irytujące głupstwo

Jest nasza cecha narodowa, która irytuje mnie odkąd odzyskaliśmy wolność, ponieważ to co było normą za komuny, pozostało niezmienne. To jakieś polskie niechciejstwo i spychotechnika. Przykładem jest tunel "legalny" pod torowiskiem stacji Płaszów. W środku pięknie wyasfaltowany, dojście do niego na kilkusetmetrowym odcinku ulicy Gromadzkiej równie pięknie wyłożone kostką, a przy samym wylocie kupa ziemi, która po każdym deszczu zamienia się w błotną przeszkodę. Poza tym asfalt w tym miejscu jest idiotycznie wklęsły i gromadzi się tam woda. Nie chcąc włazić do głębokiej kałuży, przechodnie tytłają buty w błocie. Pierwsi winowajcy to wykonawcy asfaltowej dróżki, którzy nie potrafili zrobić odpowiedniej nawierzchni w miejscu pozbawionym kanalizacji. Gdyby to była ich prywatna droga, na pewno zadbaliby o to, żeby normalnie przejść do domu. Ale to nie ich posesja, więc można mieć w d... . Następni głupole, to ci wszyscy pracownicy sąsiednich zakładów branży budowlanej, którzy setkami chodzą codziennie tędy do pracy i babrzą się w błocie, ale nikt nie weźmie łopaty, lub jeszcze lepiej nie zgarnie traktorkiem z pługiem tego kawałka ziemi. "Bo to nie moja robota, bo to nie ja mam robić" - takie jest myślenie przeciętnego rodaka i woli się on paprać dalej w błocie, niż zrobić coś pożytecznego dla siebie i innych, jesli to nie jest jego dom. To samo dotyczy większości klatek schodowych i otoczenia komunalnych budynków mieszkalnych. Każdy lokator ma w środku wypieszczone i zadbane mieszkanko, ale poza jego progiem może być bagno. Nie wszędzie tak jest, ale tam gdzie lokatorzy dbają np. o klatkę schodową, jest czyściutka i z kwiatami w doniczkach, to zaraz odgradzają ją kratą z zamkiem od reszty zasyfionej całości, tworząc enklawę wyjątkowości. Dokąd taka mentalność będzie dominowała w narodzie?

Brak komentarzy: