Mój oddech ulgi był niestety przedwczesny. Idzie następna fala ulewnych deszczów i chyba następna fala powodziowa. Przecież to koszmar, jakiego nie pamiętam przez kilkadziesiąt lat życia. Nie wiadomo, czy tym razem wały namoknięte już poprzednio wytrzymają i nie wiem, czy teraz ewakuacja nie stanie się naprawdę potrzebna. Ale teraz ewakuują nas razem z Ayano, która jest w drodze do Warszawy (teraz chyba startuje po przesiadce w samolocie z lotniska w Moskwie).
Właśnie po całym słonecznym dniu teraz (godz. 17) zrobiło się ciemno i słychać grzmoty nadciągającej burzy.
1 komentarz:
Bardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem !
Prześlij komentarz