2 marca 1959 r. "Wieczór Wybrzeża" donosił: "Oliwskie zoo [Trójmiasto - B.Z.] przygarnie słynnego niedźwiedzia". Inne gazety w Polsce pisały także: "Narodowy Bank Polski przekazuje fundusze na klatkę do transportu Wojtka..., Polska Żegluga Morska deklaruje bezpłatny przewóz do Polski..., Zakłady Wybrzeża wybudowały luksusową klatkę z klimatyzacją..., Luksusowa klatka już czeka na Wojtka w oliwskim zoo!...".
Batalia o Wojtka wybuchła pod koniec lat 50. po licznych wizytach polskich rybaków w edynburskim zoo i ich opowieściach o niedźwiedziu. "Wieczór Wybrzeża" zaapelował o sprowadzenie Wojtka do Polski. Takie apele i listy ze wspomnieniami drukowały też inne gazety. Polskie ogrody zoologiczne nie cierpiały na brak niedźwiedzi brunatnych, co roku przychodziło ich na świat ok. 30 i trudno byłoby ulokować jeszcze jednego dorosłego misia, ale sytuacja oliwskiego zoo była inna. Właśnie mijała 5 rocznica jego powstania i było w trakcie rozbudowy, dlatego dyrekcja mogła zaoferować wygodne i duże lokum. Dyrektor zoo pojechał do Edynburga załatwić tę sprawę, ale usłyszał od tamtejszego dyrektora: - "Wojtek jest prywatnym depozytem jednego z kombatantów i nie może być wydany bez jego zgody". Z Edynburga polski dyrektor udał się więc do Londynu, gdzie spotkał się z byłym dowódcą 22. Kompanii Zaopatrywania Artylerii. Ten początkowo oświadczył, że nie zgadza się na wydanie Wojtka, ponieważ większość jego opiekunów przebywa w Anglii i tu, przy nich jest jego miejsce. Wkrótce jednak odkrył karty i oświadczył, że to "reżimowy rząd warszawski stara się sprowadzić niedźwiedzia do Polski, zatem ja jako szczery emigrant nie mogę oddać tak cennego symbolu komunistom". Tak więc sprawa niedźwiedzia oparła się o politykę. Prawdopodobnie w "komunistycznym" polskim zoo miałby on lepsze warunki bytu i świetną opiekę, ale tak wyszło jak wyszło.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz