Wśród urodzinowych prezentów od siostry znalazł się słoiczek, o którym zapomniałem. Leżał sobie w lodówce, aż spoczęło na nim moje oko. Akurat robiłem kanapki, więc otworzyłem słoik z ciekawości i nie pożałowałem. Były tam ciasno upchnięte pyszne jakby szaszłyczki z mini-jarzynek. Najmniejsze ogóreczki, jakie w życiu widziałem na samym czubku, następnie kawałek kolbki maluśkiej kukurydzy, cebulka i na końcu pieczarka. Wszystko poprzekładane papryczką czerwoną. Naprawdę przepyszna rzecz. Prezent już zjedzony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz