Nie pisałem kilka dni z idiotycznej przyczyny; zgubił mi się adres wejściowy do pisania, a ja nie potrafiłem go odnaleźć, co jest dziecinnie proste. Teraz jest już ze mną w Krakowie Ayano i wszystko jest już prosto, dobrze i jasno.
A to krzesło, które już ma swój żywot za sobą. W poniedziałek razem z Ayano wyniesiemy je na śmietnik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz