To samo z samochodami. Gdy byłem kierowcą karetki pogotowia, potrafiłem w razie małej awarii naprawić z pomocą młotka i śrubokręta auto, gdy byłem w trasie. Teraz po otworzeniu maski od razu wiemy, że nie mamy tam czego szukać. Tylko specjalistyczny serwis może coś zdziałać nawet w razie błahego defektu. Nie inaczej z głupim kranem w kuchni. To co dawniej zabierało mi 10 minut, czyli wymiana uszczelki, teraz było problemem przez kilka miesięcy, bo nijak nie dało się do tej uszczelki dostać.
Po prostu wszystko (oprócz samochodów, dla mnie to zrozumiałe, że są naszpikowane elektroniką) teraz wytwarzane jest tak, żeby nabywca nie mógł sobie sam towaru naprawić. Tylko albo specjalistyczny (i drogi) serwis, albo konieczność zakupu nowego sprzętu.
P... lę taką nowoczesność!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz